Po licznych godzinach zaniedbywania życia rodzinnego oraz domowych obowiązków udało mi się skończyć maskę! Teraz mogę zostać dziewczyną Zorro lub Kobietą-Kotem - o ile schudnę. Mogę też zaplanować wyjazd do Brazylii na karnawałowe szaleństwo, bo na mecz naszej reprezentacji już szans nie ma. Ponieważ jednak każdy z tych pomysłów jest mało realny, zadowoliłabym się zgłoszeniem maski do brazylijskiego wyzwania Kreatywnego Kufra - jednak Kufer masek karnawałowych nie przyjmuje, trudno.
Maska karnawałowa powstała z sutaszu, taśmy cyrkoniowej (vitrial medium), koralików różnego rodzaju, wykończona i podszyta jest skórą. Przymocowałam do niej gumę z regulacją, żeby zmieściła się na każdy łebek, który będzie miał ochotę się w nią wystroić.
A tak wygląda pobojowisko po twórczym amoku. Żeby nie było, że jestem taką bałaganiarą (choć w sumie hm... jestem...), to dzieci też maczały w tym palce.
Co za pomysł! Jestem pełna uznania zarówno dla kreatywnego myślenia jak również pięknego projektu i wykonania :) Rzecz może nie najbardziej praktyczna, ale bardzo efektowna ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ale pomysł, szok :) świetnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńPomysł na maskę to strzał w dziesiątkę :) Super!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł!!!! Nietypowe wykorzystanie sutaszu-gratuluje pomysłu:) Pozdrawiam negatyfffka z negatyfffka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję! Dziękuję za miłe komentarze :)
OdpowiedzUsuńPraca została usunięta. Prosimy o zapoznanie się z regulaminem.
OdpowiedzUsuńHahaha, o.k., spoko...
Usuń