Pomyślałam sobie - jestem mamuśką, trochę zaniedbaną, trochę znerwicowaną, trochę zdziczałą poprzez ciągłe przebywanie w domu, zamkniętą w sobie... Czy ja mam jakąś supermoc? Zainspirowało mnie hasło Pasartu, który właśnie obchodzi swoje 10 urodziny i naszła mnie refleksja, że rzeczywiście rękodzieło daje mi bardzo wiele.
Cierpliwość - dla niczego i nikogo nie mam tyle cierpliwości co do rozsypanych milimetrowych koraliczków, które mam ochotę ponawlekać na igłę, by utworzyły wzór już wcześniej wyrysowany w mojej wyobraźni.
Kreatywność - w skali 1-10 w dziedzinie kreatywności zawsze dawałam sobie max. 1; dopiero kiedy na poważnie zajęłam się projektowaniem ręcznie robionej biżuterii zauważyłam, że pomysły na projekty i ciekawe rozwiązania pchają się do mnie drzwiami i oknami, i to nie tylko w dziedzinie handmade'u; mogłabym nimi obdzielić kilka osób, bo sama nie mam tyle czasu i rąk, żeby je zrealizować.
Nigdy się nie nudzę - nie ma w moim życiu pojęcia takiego jak NUDA, nie ma takiej chwili, że siedzę i nie wiem, co robić (jeśli już to dlatego, że nie wiem, za który konkretnie projekt się zabrać, a może trochę poczytać...?), prawie nigdy nie oglądam po prostu TV czy serialu - zawsze mam wtedy zajęte ręce.
To główne zalety mojego rękodzielniczego życia. Takie, które zauważam w sobie samej. Poza tym jest mnóstwo znajomości, które pojawiły się wraz z aktywnością w dziedzinie rękodzieła - to osoby, dzięki którym się rozwijam, które dzielą się doświadczeniami, rozumieją mnie, z którymi przyjemnie porozmawiać na tematy kreatywno-biznesowo-rękodzielnicze i nie tylko.
Pojawiają się też doświadczenia, w których nie mogłabym brać udziału, gdyby nie tysiące godzin wysiedzianych z igłą w ręku. Dziesięciolecie Pasart.pl pod hasłem "Moja supermoc to handmade" przyniosło mi niespodziewaną przygodę. Wysłałam zgłoszenie, bo bardzo mnie zaciekawiła i spodobała mi się taka akcja, ale swoją szansę na wygraną oceniłam słabo. Także w drodze do Poznania bałam się jak nie wiem. Wiecie, wyjście z domu do obcych LUDZI dla takiego dzikusa to poważne wyzwanie ;)
Jednak profesjonalizm organizatorów i dobre towarzystwo rozwiały moje lęki. Przemiłe dziewczyny Marta (Pasart.pl) i Joanna przeprowadziły mnie przez zabiegi fryzjersko-kosmetyczne oraz sesję zdjęciową tak, że naprawdę nie poznałam siebie. Jakub (foto) i Sebastian (film) mieli ciężkie zadanie, żeby wyłapać te kilka razy kiedy się uśmiecham - bo na co dzień jakoś uśmiechy nie przychodzą mi łatwo... Superwygodne ciuszki od ENNBOW były rewelacyjne, prawie tak wygodne, jak mój codzienny dres ;) Buty Taylor Says - przepiękne i ciekawe, jednak czułam w nich lekki lęk wysokości ;)
Poniżej chcę Wam pokazać efekty tego zamieszania. Powiem szczerze, że nie wyobrażałam sobie wcześniej moskowej kolorowej biżuterii w biznesowych stylizacjach.
Aha, i żeby była jasność - Mosca nie wygląda tak w pracy, ale tego jak wygląda Wam dziś nie pokażę :P
I co nieco z backstage'u :)
Gratuluję udanej sesji :) Twoja wygrana była w pełni zasłużona :) Można powiedzieć, że to właśnie Ty i Twoja niesamowita biżuteria obudziła we mnie miłość do ręcznie wykonanej biżuterii. Zainspirowałas mnie do działania i poszukiwania własnej drogi :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak miłe słowa :) Warto iść konsekwentnie swoją drogą - jeśli tylko ma się do tego możliwości :)
UsuńSuper, gratuluje i podziwiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńGratulacje! Super sesja, a Twoja biżuteria świetnie prezentuje się w wersji biznesowej :D
OdpowiedzUsuńDziękuję! Na pierwszy rzut oka wydaje się mało biznesowa, ale jak widać - da się ;)
Usuń