W oczekiwaniu na nowości postanowiłam zająć Was czymś innym i pokazać moje królestwo twórcze. Przez lata uzbierało mi się miliard przydasiów i w końcu dwa lata temu dorobiłam się przytulnej pracowni w piwnicy. Przestronne biurko, półeczki i pudełeczka na wszelkie szpargały... Nawet w miarę udało mi się je uporządkować.
Jednak w tym jakże wygodnym miejscu nie powstał chyba ani jeden element mojej biżuterii, ponieważ cała akcja rozgrywa się i tak na stole między kuchnią a salonem, podczas, gdy jedni pójdą do przedszkola, a inni do pracy. Wyciągam wtedy poupychane po kątach niezbędne graty i mogę działać mając na oku śpiące lub zajęte zabawą młodsze dzieciątko. Ładnie ułożone do zdjęcia wygląda to tak:
A w praktyce w najlepszym przypadku mniej więcej tak :P
O matulu! Marzę o takiej ilości kolorów w jednym miejscu.. Od teraz twoje zbiory będą mi się śniły po nocach.
OdpowiedzUsuńPiękny warsztat! :D
OdpowiedzUsuńohhhh z takim warsztatem to można szaleć! przyjmę zbędne rzeczy :P
OdpowiedzUsuńŚwietne te organizery na koraliki :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Wam się podoba :) To nie jest nawet połowa moich zbiorów :P tylko nie wszystkie są w takim porządku. A organizery kupuję wyłącznie w sklepach wędkarskich :)
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że da się coś stworzyć w takim idealnym porządku ;)
OdpowiedzUsuńBo się nie da :P Ale nie pokażę, jak to wygląda w trakcie tworzenia, bo sama się dziwię, że z tego chaosu coś wychodzi ;P
UsuńNo trochę tego masz... :)
OdpowiedzUsuńAniu piękna, przytulna pracownia:)
OdpowiedzUsuńCo do organizerów to ja także zaopatruje się w wędkarskich :) Śliczna pracownia :) tyle kolorów... :)
OdpowiedzUsuńfajnie, ja w swojej tez ostatnio zrobiłam porządek i w miare udaje mi się go tam utrzymać :) nie wiem tylko jak długo będzie taki ład :)
OdpowiedzUsuń